piątek, 4 października 2013

Rozdział 4

Rozdział 4 z dedykiem dla Klaudynki :***


~ciąg dalszy~
- LENA, NIE UWIERZYSZ CO SIĘ STAŁO ! CHODZĘ Z MAKSEM ! NIE WIERZĘ W TO ! LENA, PRZYJDŹ TU JAK NAJSZYBCIEJ I MI POMÓŻ ! - darła mi się Domcia do ucha. Nigdy nie słyszałam, żeby aż tak jej odwaliło.
- Uspokój się idiotko ! Za chwilę tam będę, dosłownie za 5 minut, tylko wpadnę jeszcze po coś do przegryzienia - rozłączyłam się i poszłam w kierunku wspomnianego sklepu. Kupiłam paczkę gum do żucia i czekoladę Nussbeiser dla Dominiki ( ona uwielbia czekoladę nad życie! ). Wychodząc ze sklepu zobaczyłam Paulę idącą w kierunku domu. Podbiegłam do niej i przywitałam się.
- Cześć, gdzie to się wybiera panienka Paulina ? - zapytałam z jajcarskim uśmiechem na twarzy
- Byłam wpaść po kawę do Starbucks, wiesz, że bez niej nie mogę żyć. A teraz idę do sklepu po coś do jedzenia na jutro. Wiesz, na drogę nad morze. A potem spadam do domu, bo muszę dokończyć pakowanie. - odpowiedziała mi Paula.
- No to masz trochę roboty... Ja wczoraj się spakowałam i mam już to z głowy. Ciekawe, jak przebiega sytuacja u Domiiki. Znając ją, pewnie zapomniała o tym wyjedździe.

Strój Pauliny.
- Zakład, że nie zapomniała ? - zapytała z przebiegłym uśmieszkiem Paulina
- O ile ?
- Dycha.
- Mało.
- Dwie ?
- Stoi - i na znak przyjęcia zakładu podałyśmy sobie ręce ( bez spluwania, to niehigieniczne ) - Napiszę ci smsa o tym, bo teraz do niej idę - oznajmiłam - A ty wiesz najnowszego newsa o Domci ? - przypomniałam sobie, że ona jeszcze o niczym nie
wie ( tzn. o tym, że Dominika chodzi z Maksem <3 )
- Jakiego newsa ? Nic o niej nie słyszałam. Ostatnia plotkę, która o niej słyszałam była jak zwymiotowała w podstawówce na jadalni. Ale była beka...
- Dominika chodzi z Maksem. - powiedziałam Paulinie
- Hahahhaahaha, dobre, ty to potrafisz mnie nieźle roześmiać. Właśnie dlatego cię uwielbiam.
- Ale jak ja mówię na serio ! - powiedziałam jej
- O Boże, ty nie kłamiesz... Weź im powiedz, żeby status na fb zmienili - dodała Paula
- Niee, tak robi dzisiaj tylko Wioletka - i obie roześmiałyśmy się - ok, ja spadam, bo mam iść do Dominiki i jej pomóc odstresować się po szybkim zawarciu związku z jej wymarzonym facetem. Paa - i popędziłam w kierunku osiedla Domci.
- Pa ! - usłyszałam za sobą głośne pożegnanie Pauli. Pomyślałam, że może znowu wpadnę na jakiegojś przystojniaka, ale zbyłam to, bo to niemożliwe. Szkoda...

~dosłownie chwilę później~

Bez pukania ani dzwonienia wpadłam do holu. Tam zastałam zdziwionego tatę Dominiki w szlafroku, trzymającego w ręce kubek z kawą ( Jacobs :D ) - Pan Robert Piasecki.
- Witaj Leno, co tutaj robisz i to w dodatku tak zziajana ? - zapytał zabawnie, jak to zawsze tato Dominiki.
- Ech, nieważne : chciałam tylko zapytać czy jest Dominika.
- Oczywiście. Siedzi na górze w pokoju z jakimiś dwoma facetami i nie wiem co oni tak robią. Idź szybko i uspokój ich jakby co - i puścił oczko. Nie ma to jak mieć ciut podejrzliwego tatusia. Prawdziwy skarb, nie ma co. W czasie gdy pan Piasecki poszedł do salonu ze swoja kawą, ja wbiegłam na górę i odszukałam drzwi pokoju Domci. Weszłam, i zobaczyłam ją gadającą o czymś z Maksem i śmiejącego się Rafała. To Maks to jego kolega z problemami sercowymi... To mogło być do przewidzenia...
- Cześć ! - przywitałam się
- Hej - odpowiedział Rafał - chyba znowu się spotykamy ? - powiedział Rafał, a Maks zaczął dziwnie poruszać brwiami. Zbyłam to i odpowiedziałam :
- Najwyraźniej los tak chciał - oznajmiłam - Ej, Dominika, spakowałaś się na jutro, czy jeszcze nie ? - zapytałam kumpeli, bo już jutro mamy wyjazd. Chciałam się tez dowiedzieć, czy zapomniała, czy nie. dwadzieścia złotych drogą nie chodzi. Niestety, pewnie nic nie słyszała bo za bardzo jest zajęta Maksem, przecież to dla niej wielki szok że jest w związku z chłopakiem za którym szaleje. Postanowiłam więc przejąć inicjatywę i pogadać z Rafałem.
- Więc to tutaj masz kumpla z problemami sercowymi ? - zapytałam, śmiejąc się.
- Jak widzisz, wszystko się udało i dwie bratnie dusze nareszcie się odnalazły - odpowiedział filozoficznie Rafał. Maks nagle ocknął się i przypomniał sobie o czymś, mówiąc :
- Właśnie, prawie bym zapomniał, mam dla ciebie mały prezent kotku - po czym wyciągnął czerwone pudełko i wręczył je Dominice. Ona, niewiedząc czego się spodziewać, wyciągnęła z niego prześliczny naszyjnik dla dwojga.
- O rety, jakie to ładne ! Dzięki ! - i dała mu buziaka w policzek.
Maks pomógł jej zapiąć łańcuszek. Kupił jej naprawdę śliczy prezent, też bym taki chciała.
- Wow, śliczny prezent kupiłeś, strasznie mi się podoba. Jest taki romantyczny - po czym wzięłam aparat Domci i zrobiłam im wspólne zdjęcie.
- Idealne do ramki - powiedział Rafał - Kupię wam ładną ramkę.
- Albo lepiej cały album - zachichotałam.
- Album ? W sumie to fajny pomysł. Kiedyś wyskoczymy na zakupy i wybierzemy jakijś ładny - powiedział do mnie Rafał.
- Ale jak razem ją kupimy, jak jedziesz jutro na kolonię, z resztą ja też ? - zapytałam.
- O kurczę, prawie zapomniałem o tym wyjeździe ! No to kupię jakijś album nad morzem, na pewno coś tam znajdę - rozpromienił się Rafał - Mam świetne pomysły.
- A ty Dominika, spakowałaś się już ? - zapytałam powtórnie, ale tym razem usłyszała.
- Eee... Nie, nie spakowałam się. Błagam, pomożecie mi ? - prosiła nas kumpela - Proszę...
- Od czego ma się kumpli - powiedziałam równicześnie z Rafałem.
- I chłopaka - wtrącił z uśmiechem Maks.
- Dzięki ! Po skończonej robocie wyskoczymy do jakiejś restauracji i to ja funduję - oznajmiła Domcia.
- Ale... - wtrącił Maks.
- Żadnych ale ! W ramach podziękowania za pomoc nieogarniętej kumpeli.
Wyciągnęła z szafy dwie duże, niebieskie walizki. Ułożyła je na łóżku i zaczęła pakować najpotrzebniejsze rzeczy, tj. góra kosmetyków, naszyjników, bransoletek, kolczyków i innych dupereli. Natomiast my, czyli ja, Maks i Rafał otworzyliśmy szafę i pakowaliśmy potrzebne ubrania. W boczną kieszeń wsadziłam jej czekoladę ode mnie. Po jakiejś godzinie czy półtorej walizki były wypełnione po brzegi. Trzeba było jeszcze dorzucić torbę na podręczne rzeczy ( słuchawki, telefon, laptop, itp... ). Po skończonej robocie zeszliśmy na dół, a tato Dominiki zapytał mnie na ucho " czy wszystko jest w porządku " . Odpowiedziałam, że wszystko jest okej. Pożegnaliśmy się i poszliśmy na pizzę. Zadzwoniłam do Pauli, czy chciałaby przyjść, ale nie mogła, bo przygotowuje się do wyjazdu. Zaproponowałam, że przyjdziemy jej pomóc i razem skończymy szybciej, ale nie chciała. Weszliśmy do restauracji i każdy z nas zamówił po jednej pizzy i wybranym napoju. Miło spędziliśmy czas śmiejąc się i wspominając zdarzenia z dzieciństwa. Największa beka była z Maksa, bo opowiedział nam, że kiedy miał 3 lata zesrał się do piaskownicy na podwórku. My z Rafałem śmialiśmy się przez cały czas, a Dominika na początku się wstrzymywała, ale i ona potem śmiała się z nowego chłopaka. Ja opowiedziałam im historię kiedy występowałam na jasełkach w przedszkolu, dostałam rolę aniołka i miałam śpiewać kolędy razem z dwoma pozostałymi. Zamiast śpiewać : Chwała na wysokości, śpiewałam : Pała na wysokości. Cała trójka śmiała się i chichrała non stop, ludzie co chwilę się odwracali do nas albo gapili się na nas jak na małpy w cyrku. Opowieści skończyły się przyjazdem pizzy, więc przez jakiejś dwadzieścia minut było spokojnie. Po zjedzeniu zamówiliśmy deser : wielki puchar z lodami. Tak uczciliśmy nasz ostatni wspólny dzień przed wyjazdem na wakacje.

7 komentarzy:

  1. Ohohohohoho komentuję pierwsza :DD
    No to supcio itp i itd. Czekam na następny, N :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że tu będzie jakaś romantyczna scenka z Leną i Rafałem ... :<
    Ale i tak świetne ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny blog
    zapraszam do mnie
    http://zauroczenie-to-poczatek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. PACIA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Napisałabyś coś w końcu,a nie ... :D

    OdpowiedzUsuń